Docent trąca mnie w łokieć i pokazuje dyskretnie palcem: Krakowski makaroniarz! Rzeczywiście, choć z każdym rokiem i kolejnym umbryjskim domem, coraz bardziej włoski. Podchodzimy, grzecznie się witamy, gratulujemy pięknych książek. Gadka szmatka, czy specjalnie na targ, czy już coś kupiliśmy. Chłopaki pokazują reklamówkę i mówią, że upolowali fajną lampę. Docent potem będzie mówił, że ta reklamówka wyglądała bardziej jakby zdekapitowaną przez Judytę głowę Holofernesa z obrazu Artemisii Gentileschi zawierała, a nie antykwaryczne cudo art deco. Wszyscy się zastanawiamy jak tam słynne freski Pierra della Francesca w kościele św. Franciszka. Ja mówię, że sprawdzałem i powinno być otwarte, chłopaki przekonują, że gazety poranne sprawdzali i nic nie wskazywało, że ma być zamknięte, ale było. Podreptaliśmy na darmo.
Pod kościołem smutny Docent wyjął „Barbarzyńcę w ogrodzie” i zaczął sobie przypominać esej o wybitnym malarzu pochodzącym z sąsiedniego Borgo San Sepolcro. Ja poszedłem na targ staroci. Wystawców jest ponad 400. Spotykają się zawsze w pierwszą sobotę i niedzielę każdego miesiąca, szczelnie wypełniają Piazza San Francesco, Piazza Grande i Loggia Vasariego i wiele ościennych uliczek, czyniąc z Arezzo największy we Włoszech targ staroci.
Fiera Antiquaria Arezzo narodziło się 2 czerwca 1968 roku dzięki inicjatywie Ivana Bruschiego, handlarza i kolekcjonera antyków. Sam pomysł Bruschi podpatrzył w Londynie, inspirując się targiem na Portobello. Zażarło tak skutecznie, że rocznie targ staroci w Arezzo odwiedza 200 tys. osób.
Z Docentem spotykamy się pod Casa Bruschi. W swojej rodzinnej, średniowiecznej kamienicy zostawił muzeum i fundację swego imienia, gdzie można oglądać zbiory gromadzone przez całe życie. Ponad 10 tys. przedmiotów. Obrazy, księgi, zbroje, rzeźby, numizmatykę, meble, kościelne artefakty. Docent mówi, że to idealny przykład Wundernkammern, gabinetów osobliwości, tworzonych od XVII wieku, gdzie władcy i bogacze gromadzili interesujące rzeczy w swoich kolekcjach, tworząc podstawy dla późniejszych muzeów.
Docent cały dzień z dumą ściska „Barbarzyńcę w ogrodzie” i mówi, że w sumie to mógłby się wystawić z tą jedną książką na targu. Na allegro chodzi po 500 zł.
Docent cały dzień z dumą ściska „Barbarzyńcę w ogrodzie” i mówi, że w sumie to mógłby się wystawić z tą jedną książką na targu. Na allegro chodzi po 500 zł.
2024